16 czerwca 2018

Okruszek 2: Dziecinne Problemy cz.1


Shirō spojrzał na zaciekawione oraz zlęknione dziecko z lekkim zirytowaniem.
Nie rozumiał dlaczego w ogóle zgodził się zaopiekować młodszym bratem Junichiego, lecz z drugiej strony, gdy ten patrzył na niego tym błagalnym wzrokiem to nie potrafił odmówić. Niby nikt go nie zmusił, sam się na to zgodził, ale nigdy wcześniej nie zajmował się dziećmi, tym bardziej takimi małymi...
To było dla niego nowe oraz nieznane wyzwanie.
Po minucie spoglądania w błękitne oczy Yūki'ego, Senju wyciągnął w jego stronę długie ręce, po czym chwycił go trzymając jak najdalej tylko potrafił. Obawiał się, że ten dzieciak mógłby mu coś zrobić, w końcu był synem Hokage. Kto wie, co takiemu mogłoby odwalić.
– No i co teraz? – mruknął niezbyt zadowolony białowłosy obserwując chłopczyka, który śmiejąc się próbował swoimi niewielkimi dłońmi złapać nastolatka, co było oczywiście nieosiągalne. – Co ty wyprawiasz, dzieciaku?
W odpowiedzi usłyszał jedynie gaganie, co wywołało na jego policzkach delikatny rumieniec. Jakby miał skomentować tego małego szkraba jednym słowem: uroczy.
– Chcesz jeść? – zadał kolejne pytanie nie odrywając od malucha wzroku, oczekując jakiejś rozsądnej odpowiedzi. Cóż, pierwszy raz musiał opiekować się dzieckiem, skąd miał wiedzieć, że te małe potwory są tak małomówne? – Lubisz ramen?
Po tym jak Uzumaki zamrugał parę razy powiekami Shirō stwierdził iż było to przytaknięcie na jego słowa, więc z ogromnym zadowoleniem ubrał chłopca w pierwszą lepszą kurtkę, która wisiała na wieszaku w domu jego kumpla z drużyny, po czym wyszedł. Sam miał ochotę na swoje ulubione danie, więc nawet nie pomyślał o tym, że tak małe dziecko nie może jeść tego typu dań. Przynajmniej na razie.
Gdy w końcu doszli do upragnionego miejsca jakim było Ichiraku Rāmen, Senju najpierw przywitał się z ulubionym staruszkiem, a następnie zamówił trzynaście porcji, w tym dziesięć dla siebie, a trzy dla niemowlaka.
Białowłosy był w stu procentach pewny, że Yūki da radę zjeść tyle porcji, bo w końcu był drugim synem Naruto oraz Hinaty Uzumaki – mistrzów jedzenia ramenu. Poza tym Junichi też tyle tego zjadał, a zupka była jego ulubionym pożywieniem.
– Dobra siadaj – mruknął kładąc chłopca na krześle, ale gdyby nie jego refleks oraz ponowne złapanie go na ręce mały potworek spadły z siedzenia. – Ech, mam cię tak trzymać i może jeszcze karmić, co? – Mruknął niezadowolony, gdy nareszcie pierwsza miska została przed nimi postawiona. – Dobra, już dobra.
Shirō nabrał małą łyżką odrobinę wody z zupy i zbliżył ją do buzi czarnowłosego.
Lecz reakcja rocznego dzieciaka nie była taka jakiej oczekiwał: chłopczyk zaczął płakać, a raczej drzeć się na cały głos. Zaskoczony Senju rozejrzał się po pomieszczeniu i tak jak się spodziewał wszyscy klienci patrzyli na niego jak na debila. Zażenowany siedemnastolatek zaczął śpiewać małemu jakąś denną piosenkę na uspokojenie, lecz to tylko jeszcze bardziej nasiliło przerażenie Uzumakiego.
Po paru minutach już wszystkie pomysły na pocieszenie Yūki'ego wyparowały, a on ze zrezygnowaniem tylko spojrzał na niego.
– I co ja mam z tobą zrobić? – zapytał zmęczony, a chłopiec nieco się uspokoił patrząc na starszego. – Dlaczego nie jesteś taki cichy jak Junichi? – Czarnowłosy znów się rozpłakał. – No skończ już... – I gdy już miał zamiar uderzyć się głową w ścianę nawiedziła go ta myśl. – A może jednak jesteś taki sam jak twój brat?
Białowłosy uśmiechnął się delikatnie, po czym jedną ręką zaczął składać pieczęcie, co przykuło uwagę niemowlaka.
– Uwolnienie Błyskawicy: Mała Radość – szepnął, a z jego palca wskazującego zaczęły uciekać małe błyskawice, tak zwane fajerwerki, które były niczym zimne ognie. Niedawno wymyślił tę technikę na poczekaniu, bo użyć jej gdyby spotkał swoją prawdziwą rodzinę, ale jak na złość Junichi ją zobaczył i teraz często prosił go o to, by używał jej dla niego.
I w sumie nie potrafił mu wtedy odmówić.
Irytujący Uzumaki.
Gdy Yūki nareszcie się uspokoił Senju przeprosił za zrobienie problemów przy zrobieniu tylu porcji ramen i oznajmił po pierwszej zjedzonej, że muszą już iść. Niemowlę nie chciało bowiem tam już dłużej być, ten zapach mu najwyraźniej nie pasował.
– Jesteś aż nazbyt podobny do Junichiego – mruknął białowłosy, a jego usta uniosły się lekko do góry.
Po przejściu z chłopcem zaledwie paru kroków tuż przed nim pojawiła się grupka nieznajomych mu mężczyzn trzymających w ręku ogromne worki oraz zakrwawione noże. Nie trudno było się domyślić, że byli to rabusie i zabójcy, a Shirō jako przykładny shinobi musiał się tym zająć.
Na szczęście nie zapomniał o trzymanym na rękach Uzumakim.
Jakoś trzeba będzie się uporać z przestępcami, a zarazem dobrze zająć się dzieciakiem.


Zapraszam na Chingyu Club!

1 komentarz:

  1. Jakie to słodkie! Ach, Yuki.
    Więcej powiedzieć nie mogę, bo za to za krótki tekst ;)

    OdpowiedzUsuń